Marino Ballena

Kolejny park narodowy na mapie Kostaryki. Czy coś go wyróżnia? Czy jest czym się zachwycić? 



Marino Ballena usytuowany jest przy wybrzeżu Pacyfiku. Nazwa parku oznacza "zatokę wieloryba". I rzeczywiście od grudnia do końca marca można spotkać tam te ssaki przypływające tu z obu półkul na gody.

Obowiązkowo spacer plażą w kierunku "wielorybiego ogona" lub jak niektórzy twierdzą "delfiniego ogona". Delfinów na pewno jest znaczenie więcej i znacznie łatwiej je spotkać (widziałam ich całe stada, chętnie wdawały się w zabawę i płynęły za łódkami). Skąd ten "ogon"? 
Jest to miejsce gdzie łączą się ze sobą dwie zatoki. Podczas odpływu wyłania się piaszczysta plaża. Z lotu ptaka wygląda niczym ogon wieloryba (tyle że z piasku ;)). 

 Źródło: https://news.co.cr/marino-ballena-national-park/48896/

W Marino Ballena ujrzałam również coś, co określiłam wówczas jako najpiękniejszy widok na świecie. W mgnieniu oka porównałam wszystko co do tej pory dane mi było widzieć (safari w Kenii, przepiękny Mauritius, Angel Walls w Wenezueli, itd.) i stwierdziłam, że to jest obłędny, zniewalający widok. Wybrzeże! Wtedy było dość pochmurnie, Słońce próbowało przebić się przez gęste chmury. Gdzieniegdzie promyki oświetlały bujną roślinność i.. tylko roślinność. To naprawdę cudowne, że nie ma tam hoteli, masy turystów i ton śmieci. To jest bajka i oby ona trwała jak najdłużej :). 







Taką jaskinię można zobaczyć płynąc łodziami. Wyprawa wgłąb oceanu bardzo przyjemna. Miejscowi oferują też możliwość snorkelingu na ponoć najpiękniejszych rafach. Z relacji wszystkich osób w mojej grupie oraz prawdziwego zapaleńca nurkowania- mojego taty- rafy są tam raczej szczątkowe. Ogólnie nic szczególnego. Ale autochtoni zachwalają i bardzo dbają o swoje dobra. Nie pozwolili nawet używać płetw w obawie przed zniszczeniem raf. 

Na plaży nie ma oczywiście nic. Żadnych leżaków, parasoli ani obiektów serwujących wygłodniałym obiady. Tuż po wejściu mamy jedynie toalety, kilka kraników z wodą i jeśli dobrze pamiętam dwa otwarte prysznice. Warunki iście egzotyczne ale chyba o to chodzi. Kierując się w stronę plaży napotkamy na znaki: "Uwaga na krokodyle". Gdzieś obok prawdopodobnie przepływa jakaś rzeka lub znajduje się jezioro. Nie radzę wchodzić głębiej w roślinność. Lepiej wrócić z w całości niż w kawałkach rzecz jasna. 
  
"Bo im dalej, tym lepiej" P. 

 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Heca na granicy

Jak się ubrać do meczetu - z cyklu zakutani po uszy

Skoki śmierci