Dubajska starówka

Potęgę miasta widać po tym jak się wiedzie i żyje ludziom w nim mieszkającym, a jego rozkwit i blask odzwierciedlają m.in. wyrastające jak grzyby po deszczu budowle. Tak oczywiście jest i w Zjednoczonych Emiratach Arabskich. Jeszcze niedawno była tam pustynia. Rzecz jasna jest ona tam dalej ale już jakby trochę mniej. Dzięki pokaźnym złożom ropy naftowej z "niczego'' powstało wielkie "coś". Mnóstwo budynków na miarę nawet nie XXI a XXII wieku! Dubaj miał pieniądze ale i pomysł. Władze wiedziały, że złoża nie są niewyczerpalne i zainwestował tak, aby przyciągnąć rzeszę turystów wraz z ich gotówką. Na długo przed najwyższym budynkiem świata oraz "hotelem żaglem" była jednak dubajska starówka.

Swój pierwszy dzień w Dubaju zaczęłam od wizyty na tzw. "starym mieście" oraz na typowym, czyli głośnym i pachnącym przyprawami arabskim targu. Dubajska starówka to nic innego jak bloki z lat 80. zeszłego stulecia. Targ podobny to tych, które spotkać możemy w Egipcie bądź w Tunezji i jak na targ przystało - wszytko co na nim kupimy musimy sobie wytargować. Nawet tutaj, na targu, Dubaj musi mieć swoje "naj''. Przy jednym ze sklepików z biżuterią spotkamy największy na świecie złoty pierścień wpisany do księgi rekordów Guinessa. 


Pierścień z rekordem Guinessa - ciekawe kto ma takie wielkie dłonie ;)


Na targ dostaniemy się po pływających po dubajskich kanałach łodziach abra. Bardzo klimatyczne, stare łajby.


Łodzie abra


 
W pobliżu targu miałam okazję spróbować kawy, którą pija się na co dzień w tej części świata. Mowa o kawie parzonej z ziaren niewypalanych (zielonych) z dodatkiem przypraw, w szczególności kardamonu. Smakiem odbiega od tej kawy, którą możemy się raczyć np. w Kostaryce. Oczywiście pita jest bez dodatku mleka. Spróbować zawsze warto - a nóż będzie to nasz przysmak!

"Bo im dalej, tym lepiej" P. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Heca na granicy

Jak się ubrać do meczetu - z cyklu zakutani po uszy

Skoki śmierci