Zakupy w Dubaju i Maskacie

Za każdym razem kiedy wyjeżdżam poza miejsce zamieszkania, wertuję Internet w poszukiwaniu informacji na temat lokalnych wyrobów, które będę mogła przywieźć ze sobą do domu. Robię tak zawsze, podróżując również po Polsce. Takim oto sposobem dowiedziałam się, że na Roztoczu można kupić miód fasolowy, a w Sandomierzu występuje endemiczny krzemień pasiasty. Nie zawsze moje zakupy kończą się happy end'em. Zdarzyło mi się za coś przepłacić, czy przywieźć dla całej rodziny prezent w postaci np. miodu palmowego (z Teneryfy), którego nie spróbowałam, a który okazał się "niewypałem". Warto zatem, jeżeli jest taka możliwość, spróbować na miejscu produktów spożywczych, a także polegać na własnej intuicji. 

Dubaj

Dubaj jako miasto-gigant ma wiele do zaoferowania. Liczne centra handlowe, w których swój czas wolny spędzają Emiratczycy, przyciągają nas również jako atrakcje turystyczne. W otwartym w 2005r. Mall of the Emirates możemy pojeździć po jedynym na Bliskim Wschodzie stoku narciarskim Ski Dubai. Na centrum składa się 630 sklepów, w tym największy na tamtym obszarze hipermarket Carrefour oraz liczne luksusowe marki: Prada, Chanel. Louis Vuitton, itp. Raj dla miłośników zakupów. 

Mnie całkowicie pochłonęło stoisko firmy Al Nassma, która produkuje czekolady z mleka wielbłądziego. Polecam zarówno firmę (gdyż w tym wypadku możemy być pewni, że wykorzystuje mleko pochodzenia wielbłądziego) oraz samą czekoladę. Ma zupełnie inny, ale bardzo przyjemny smak. Do wyboru mamy mleczną, gorzką, z migdałami, itd. Cena małej tabliczki (ok. 5-7 dag) kosztuje nas w przeliczeniu 35zł. Nie jest to zatem tani przysmak. Na pewno warto ją chociaż spróbować. Całkiem niedawno oglądałam program Galileo, w którym opowiadano o produkcji czekolad właśnie tej firmy. Samo mleko wielbłądzie ma zawsze ok. 2% tłuszczu i dodawane jest jako proszek, gdyż w tej formie łatwiej go połączyć z kakao. Koszt kilograma takiego proszku to ok 60$. Okazało się także, że pomysłodawcą i właścicielem Al Nassma jest obywatel Austrii. 

Z przyjemnego, klimatyzowanego centrum udajemy się na targ, do "starej" części Dubaju. Dostaniemy się tam łodzią zwaną abra. Tutaj poczujemy się jak na prawdziwym arabskim targu (odsyłam do postu Dubajska starówka, w którym prezentuje zdjęcie największego złotego pierścionka oraz łodzi abra). Na targu kupimy liczne przyprawy (polecam szafran), złoto oraz oud. Olejek oud uzyskuje się z żywicy drzew Aquilaria. Zaatakowane przez pasożyty drzewo broni się wytwarzając aromatyczną żywicę. Perfumy z oudem są niezwykle cenione w tamtych rejonach. Nie należą także do najtańszych. 

Maskat

Pozostając przy tematyce perfum, Oman słynie z marki Amouage. Jest to jedno z najbardziej luksusowych przedsiębiorstw, którego produkcja opiera się na wykorzystywaniu oudu. Średnia cena dużej butelki perfum kształtuje się na poziomie 500$. Zapach perfum jest bardzo charakterystyczny i mocny. Osobiście nie kupiłabym sobie zapachu z dodatkiem oudu, jednak kiedy wyczuwałam ich woń np. na Omańczyku byłam zachwycona! Część moich towarzyszy poszła o krok dalej - na lokalnym targowisku zakupili tradycyjne omańskie stroje.
Doszłam wtedy do wniosku, że to kolejna magiczna strona podróży. Stroje, zapachy - to część życia Omańczyków i ich samych. Dla nas to może być jedynie przebranie, pamiątka. Wywieźć można ubrania, perfumy. Tutaj, na miejscu nic nie wygląda jednak tak samo. Granice zatem istnieją i chyba jest to dobra wiadomość ;) 

"Bo im dalej, tym lepiej" P.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Heca na granicy

Jak się ubrać do meczetu - z cyklu zakutani po uszy

Skoki śmierci