Disneyland Paryż

Marzenie wielu, w tym kiedyś moje. Nie udało się podczas drugiej wizyty (kiepska listopadowa pogoda). Udało się jednak za trzecim. Zapraszam na krótką historię naszego wypadu do krainy zabawy!

 

Zaczęło się oczywiście od planowania. Była końcówka wakacji. Paryżanie tłumnie wyjeżdżają na początku sierpnia, stąd miasto praktycznie pustoszeje aż do rozpoczęcia roku szkolnego. Wiedzieliśmy, że tłumy i tak będą. Park jest licznie odwiedzany, w tym głownie przez Anglików. Wejściówki trzeba kupić wcześniej. Pisałam o tym, że przy Placu Concorde działa polskie biuro podróży, w którym można zakupić bilety w okazyjnych cenach. Po weryfikacji okazało się, że na stronie internetowej parku kupimy je w takich cenach, jakie oferowało biuro. Ceny podlegają sezonowym wahaniom. W okresie zimowym bilety kupimy za ok. 50 euro/osoba, w wysokim sezonie letnim zapłacimy nawet 100-120 euro/osoba (dorosły, jeden park).

Disneyland obejmuje dwa parki tematyczne: Disneyland Park z licznymi atrakcjami dla dzieci i dorosłych oraz Walt Disney Studios, w którym poznamy historię świata Disneya. Naszym celem był jedynie sam Disneyland Park, na który uważam trzeba poświęcić cały dzień. Park otwierany jest od 9.30. Moim zdaniem w parku najlepiej pojawić się koło 8.30-9.00 i zając kolejkę do wejścia. W sezonie letnim park czynny jest do późnych godzin nocnych. Wieczorem odbywa się pokaz sztucznych ogni tuż nad górującym nad parkiem bajkowym zamkiem, który jednocześnie stanowi najbardziej rozpoznawalną atrakcję Disneylandu. 

 

Jak się dostać do parku? Disneyland tak naprawdę znajduje się w oddalonej od Paryża o ok. 35 km miejscowości Marne-la-Vallee. Chcąc dojechać tam z centrum stolicy trzeba spędzić w metrze, a następnie w pociągu w sumie 1,5h. Oczywiście można też podjechać samochodem. Nie znam jednak sytuacji związanej z parkowaniem w okolicach parku. Trzeba też wziąć poprawkę na obecne o prawie każdej porze korki. Niewątpliwy plus dojazdu pociągiem jest fakt, że stacja znajduje się tuż przy parku.



Co nas zaskoczyło na miejscu? Właściwie wszystko. Co pozytywnie? Raczej niewiele. Bilety wejściowe nie należą do najtańszych. Same parki zajmują niewiele mniejszą powierzchnię od naszej rodzimej Energylandii. Na terenie Disneylandu znajdziemy aż 40 obiektów gastronomicznych (praktycznie same restauracje typu fast-food). Jest drogo, zalecam zatem swój prowiant. Drugą dużą część powierzchni stanowią sklepy z pamiątkami. Tam również ceny są niebotyczne. Sklep z artykułami Disneya znajdziemy także przy Polach Elizejskich. Jeżeli decydujemy się na takie zakupy to polecam zrobić je właśnie tam. Ceny są przystępniejsze. Kolejne rozczarowanie to brak możliwości kontaktu z postaciami z bajek. Zdjęcie możemy zrobić tylko w wybranych punktach o określonych godzinach. Jeżeli spotkamy przechadzającą się Myszkę Miki to na pewno będzie w towarzystwie ochroniarzy. Nie chcę jednak, żeby z mojego postu wynikało, że nie znajdziemy plusów takiej wyprawy i nie będziemy się dobrze bawić! Wspaniale było móc uczestniczyć w paradzie. To czas kiedy odkrywamy w sobie radość dziecka. Niezależnie od wieku, każdy chętnie wskakiwał na karuzelę! Kolejki też nie były dla nas mocno uciążliwe. Najdłużej czekaliśmy ok. 40 min, a była to przecież pełnia sezonu. Przy wejściu dostępne są mapki. Można również ściągnąć aplikację ułatwiającą poruszanie się po terenie parku. Organizacja jest zatem naprawdę świetna. Reasumując, mimo drogich biletów warto pojechać tam przynajmniej raz w życiu. Jeśli nawet nas coś rozczaruje, to radość i entuzjazm, które możemy w sobie odkryć na nowo to bezcenne przeżycie. 

Poniżej kilka zdjęć z parady :)





"Bo im dalej, tym lepiej" P.

   

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Heca na granicy

Żaba szklana i spółka

Symi w rytmie siga-siga!